Pamiętam, że jak oglądałam tą komedię to były wakacje. Byłam mała i siedziałam kolejny miesiąc u dziadków na wsi. W telewizorze były dwa kanały, za to dookoła były pola żyta, owsa i pszenicy. Koło domu dojrzewały śliwki, które babcia pakowała do ogromnych słoików. Wyglądały jak zawieszone w formalinie, były zatrzymanym czasem i słońcem. Słoik otwierało się w środku zimy i grzebiąc widelcem w monstrualnej, białej śliwce rozkoszowało się wspomnieniem letniego popołudnia.
A w angielskiej komedii, która w moich wspomnieniach była komedią francuską, banda turystów zwiedzała Europę w 18 dni. Właściwie nie pamiętam nic z treści tylko to, że gagi opierały się na absurdzie takiego zwiedzania na szybko, cykania fotki pod wieżą Eiffela i pędzenia na łeb na szyję dalej, byle więcej zobaczyć, byle więcej odhaczyć. Z całej wycieczki oczywiście bije totalna bezmyślność.
A teraz sama się łapie na tym zachłyśnięciu wielością możliwości. Widzę na tanich lotach te Tajlandie, Nowe Jorki, Argentyny i miejsca, których pewnie nie umiałabym prawidłowo zlokalizować na mapie i widzę je w takich cenach, że jakbym się postarała to bym mogła. I czuję takie kuszenie, że matkobosko taka okazja, taka egzotyka, takie foteczki na fejsika, a potem se myślę, że pani na co i po co?
A poniżej zdjęcia z Maroko, które trochę było w stylu "jeżeli dziś wtorek to jesteśmy w Marakeszu", ale była to strategia przemyślana i sprawdzająca się w tamtejszych okolicznościach. Poza złotymi palmami z kawałka mało afrykańskiej Afryki przywiozłam sporo rozkmin, ale o tym innym razem.
A tymczasem, jeżeli dziś wtorek to jesteśmy w:
Marakeszu
górach Atlas <3
Ait Benhaddou
Zagorze
Essaouirze
Al-Waldiji
El - Dżadidzie
Rabacie
Szawszawan
Tetuanie
Tangerze
Cool! Śliwki najlepsze. Foty też :).
OdpowiedzUsuń