czwartek, 11 września 2014

Miejsce w raju, tj. w krzokach

Oglądałam wczoraj bardzo piękny film i będę polecać. Trochę z serii: starzy ludzie są spoko, a trochę z serii fajni ludzie są spoko, no i przyroda jest spoko, wiadomo. Trochę nie wiem jak się do tego polecania zabrać, bo mój prostacki wieśniacko-blokowiskowy język ni jak nie pasuje do opowieści "Miejsce w raju", czyli dokumentu o Simonie Kossak.

Film jest do obejrzenia na TVP Białystok i trwa krócej niż niejeden odcinek serialu, a już na pewno mniej niż dziennie pstrykacie na fejsie, także nie ma że nie ma czasu.



"Miejsce w raju" jest dokumentem i to takim solidnym dokumentem starej szkoły, bez układania kwestii, fabularyzowania, naginania. Zrealizowany prosto, bez wielkiej dynamiki. Ale ze względu na same postaci Simony i Lecha, ludzi jakby z nie tego świata, ulepionych z jakiejś innej - delikatniejszej i wrażliwszej materii oraz na miejsce - Puszczę Białowieską poraża bajkowością i do ostatniej minuty trzyma nas w skupieniu.

Simona Kossak (z tych Kossaków) była absolutnie wspaniałą i fascynującą kobietą. Była dokładnym przeciwieństwem tego co moja mama nazywa "pijackimi genami" i przedstawicielką jedynej arystokracji, której mogłabym się kłaniać do ziemi. Naukowczyni o przenikliwym umyśle, autorka niesamowitych badań puszczańskiej przyrody. Natrzaskanych nie dla publikacji, tytułów czy swoich ambicji tylko z niesamowicie głębokiej i pięknej potrzeby tworzenia i dziecięcej (w najlepszym znaczeniu tego słowa) ciekawości świata. Obrończyni Puszczy, rozumiejącą i kochająca każde drzewo i każdego "szkodnika" na nim. W filmie pojawia się to mądre zdanie, że w Puszczy nie ma szkodników, tam każdy organizm ma swoje miejsce i ważną do spełnienia rolę. 



A do tego swój człowiek, gawędziarka o zawadiackim uśmieszku, obściskująca sarny, dziki i szalonego kruka. Kobieta totalnie świadoma swoich talentów i wykorzystująca je w 100%, ale pozbawiona pychy i chęci imponowania komukolwiek. Jaki miała do siebie dystans możecie zobaczyć w filmiku z Podlasia o tytule "Dziwadło". No który z profesorów spuścił by trochę powietrza ze swojego napompowanego ego, żeby wystąpić w filmie o takim tytule? A Simona była profesorką. 

Film został zrealizowany już po śmierci Simony. I tak naprawdę głównymi bohaterami stają się Lech Wilczek - życiowy partner Simony i jej siostrzenica Joanna Metysek. Simona pojawia się tylko na kilku archiwalnych materiałach, ale wspomnienie o niej w pamięci tej dwójki jest tak żywe, że zaczynamy wierzyć, że jest w człowieku coś bardziej trwałego niż kości i krew. I mówią o niej tak pięknie i jednocześnie z taką powściągliwością i uważnością, że aż ciarki przechodzą po plecach. Ale to sami musicie zobaczyć.



I w cały tym natłoku wielkich emocji nie można zapomnieć o tym co sama Simona kochała tak bardzo - o Puszczy Białowieskiej. Warto wiedzieć, że takiego prastarego lasu jak jest w Puszczy to już nigdzie nie ma i że całkiem na oficjalu Puszcza jest dziedzictwem ludzkości. I że jak już zobaczyliście te różne Pragi, Londyny, Paryże, a Puszczy nie widzieliście, to czas nadrobić te braki! Także pakować plecaki, ładować aparaty i w krzoki!

A co do "Miejsca w raju" to obejrzyjcie koniecznie! Gwarantuję, że film tak piękny, że na końcu będziecie płakać jak małe bobry.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz